Noc była wyjątkowo ponura. Padał
rzęsisty deszcz. Na ulicy dało się dojrzeć zbliżającą się sylwetkę. Kobieta w
czarnej pelerynie wyłoniła się z cienia. W
rękach trzymała drobne zawiniątko.
-
Wrócę po Ciebie skarbie. Obiecuję. Pamiętaj! Mama i tata kochają Cię
bezgranicznie. Bądź szczęśliwa Katherine – pocałowała dziecko w czoło i ostrożnie
położyła je na ganku najbliższego domu. Zastukała do drzwi i po raz ostatni
zerknęła na dzieciątko. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza mieniąca się w
świetle księżyca. Kiedy od strony domu dobiegł odgłos kroków kobieta rozpłynęła się w
powietrzu, a jednym co jej towarzyszyło było ciche
pstryknięcie. Mieszkańcy domu – młode małżeństwo, które wyszło na ganek
zaledwie minutę później zabrało dziecko do domu, gotowe wychować je jak własne.
~~***~~
W posiadłości Riddle’ów
bitwa trwała w najlepsze. Śmierciożercy zaczynali wypychać Zakon Feniksa poza
granice posiadłości. Kobieta przeniosła swój wzrok na okno sypialni. Choć stała
w pewnej odległości od niego, wszystko dokładnie widziała. Swojego męża
walczącego z Moody’m, kołyski z płaczącymi dziećmi. Właśnie, dzieci. „Nie moje. Na szczęście nie moje.” –
pomyślała. Nagle w pokoju błysnęło zielone światło. Płacz umilkł. Zastąpiły go
trzaski teleportacji…
...........................................................................................................................................
Oto oddaję prolog w wasze ręce. Liczę, że podzielicie się ze mną opinią na jego temat. Notki będą pojawiały się raz w tygodniu i sądzę, że będą to soboty. Dziękuję za uwagę.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOch, co ja będę się tu rozpisywać.
OdpowiedzUsuńMoją opinię znasz od momentu kiedy dostałam prolog do poprawki ^^
No i mimo ,że czytam to już 3 raz nadal jestem zauroczona tym tajemniczym klimatem wniesionym do notki
Kocham <3 no i pozdrawiam w imieniu Viv ^^