niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział II

Tak, tak, to nareszcie ja z nowym rozdziałem. Może nie jest najdłuższy, ale ważne, że jest. Miłego czytania!
*******************************************************************************
Przyjaciele wsiedli do powozu ciągniętego przez testrale. Odbywali swoją ostatnią podróż do Hogwartu. Oczywiście z wyjątkiem Ginny, która miała przed sobą jeszcze dwa lata nauki. Mknęli przed siebie, a oświetlona sylwetka zamku zarysowywała się coraz wyraźniej. Masa przybyłych uczniów wlała się zbitą gromadą do wielkiej sali. Tam też się rozdzielili. Ślizgoni ruszyli do stołu ślizgonów, krukoni do stołu krukonów, gryfoni do stołu gryfonów, a puchoni do stołu puchonów. Kiedy każdy zdołał znaleźć sobie miejsce przy odpowiednim stole, weszła McGonagall niosąc stołek i Tiarę Przydziału. Za nią wtoczył się tłum rozemocjonowanych pierwszorocznych. Po kolei każdy siadał na stołku, a opadająca na twarz tiara wykrzykiwała odpowiedni dom. Grant Emily – Ravenclaw, Kliff Alice – Gryffindor, Lane David – Slytherin... Co chwila inny stół unosił się do oklasków. Aż w końcu McGonagall przeczytała ostatnie nazwisko z listy.
- Malfoy Ellizabeth!
Blondynka usiadła ze spokojem na stołku. Tiara opadła na jej głowę, jednak nie zasłoniła jej pół twarzy, jak to miało miejsce w przypadku pierwszorocznych. Wszyscy wstrzymali oddechy czekając na werdykt wyświechtanego kapelusza.
- Slytherin!
Wychowankowie domu węża zaczęli wiwatować. Dziewczyna wstała ze stołka i dalej oklaskiwana rozsiadła się między Draco a Blaisem. Dumbledore wstał ze swojego miejsca, a uczniowie momentalnie ucichli. Wszystkie oczy skierowane były na dyrektora.
- Nie chciałbym zabierać za wiele czasu. Skrzaty naprawdę się postarały. Pragnę jedynie przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest surowo zabroniony. Pan Filch kazał mi przypomnieć, że na drzwiach jego gabinetu  wywieszono listę rzeczy zabronionych. A teraz wsuwajcie!
Stoły uginały się pod nadmiarem jedzenia. Ron od razu zaczął obkładać swój talerz kurczakiem i pieczonymi ziemniakami. Harry przyjrzał się stołowi nauczycieli. Wzrok zatrzymał na kobiecie w średnim wieku siedzącej koło Snape'a. Szturchnął siedzącą koło niego Hermionę.
- To chyba nowa nauczycielka OPCM.
- Chyba znają się ze Snapem - panna Granger zmrużyła podejrzliwie oczy. Nigdy nie pomyślałaby, że mistrz eliksirów może rozmawiać z kimś tak swobodnie.
- Podejrzenie to wygląda.
- Zobaczymy co z tego wyniknie - Hermiona odpuściła obserwację stołu nauczycielskiego i wróciła do maltretowania swojej sałatki.
                Kiedy wszyscy byli już najedzeni (no, może z wyjątkiem Rona) Dumbledore poprosił uczniów o jeszcze chwilę uwagi.
- Chciałbym Wam przedstawić profesor Caroline Black, która będzie uczyć obrony przed czarną magią, mam nadzieję, że Pani Profesor zostanie z nami jak najdłużej. A teraz proszę aby prefekci zaprowadzili pierwszorocznych do odpowiednich pokojów wspólnych. Możecie się rozejść moi drodzy.
Harry przyglądał się nowej profesorce. Gnębiło go dziwne poczucie, że już ją kiedyś widział, ale kompletnie nie mógł sobie przypomnieć gdzie. W końcu dał za wygraną i uznał, że musiał widzieć ją kiedyś na ulicy. Ruszył zamyślony w stronę wyjścia. Jednak nie zdążył ujść daleko, kiedy poczuł uderzenie w okolicach pasa. Cofnął się kilka kroków, aby złapać równowagę, a z podłogi rozległ się głos
- Jak łazisz idioto! - leżąca na ziemi blondynka powoli próbowała wrócić do pionu.
- Nie chcę nic mówić, ale jeśli dobrze mi się wydaje to ty na mnie wpadłaś - Harry ofiarnie wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
- Obejdzie się Potter - zmieszana wstała i otrzepała swoją szatę.
- Poczekaj, to ty jesteś siostrą Malfoya.
- Tak, ale żeby skomplikować ci życie, rodzice dali mi imię, Ellizabeth - starając się ukryć czerwieniące się coraz bardziej policzki, szybko weszła w tłum zmierzający do wyjścia. Harry starał się śledzić ją wzrokiem, jednak przy takim zagęszczeniu uczniów okazało się to niemożliwe. Już miał ruszyć dalej, kiedy zauważył coś błyszczącego na ziemi. Schylił się i wziął przedmiot do ręki. Błyskotka okazała się prostym, srebrnym pierścionkiem. U szczytu paski srebra oplatały drobne, szmaragdowe oczko. W środku ozdobnymi literami wygrawerowano inicjały E.N.M. Harry był prawie pewny, że wie do kogo należy zguba.
~~***~~
         Rano, w czasie śniadania profesor McGonagall rozdała swoim wychowankom plan zajęć na nowy rok. Eliksiry i OPCM mieli ze ślizgonami. I to OPCM był ich pierwszą lekcją dzisiejszego dnia. Poznają nową psorkę szybciej niż myśleli. Tylko Ci ślizgoni... Jednak Harry miał mniej obiekcji niż mógł się spodziewać. Dziwne... Przełknął tosta, zapił przeszmuglowaną kawą i wraz z przyjaciółmi opuścił Wielką Salę. Odruchowo wsadził dłoń do kieszeni i sprawdził czy wczorajsze znalezisko dalej się tam znajduje. Przetarł oczy. Już nie musiał martwić się o okulary. Nie potrzebował ich. Jednak wszystkim opowiadał, że po prostu przerzucił się na szkła kontaktowe. Mniej tłumaczenia. Gorzej z włosami. "Zmiana stylu". Niektórzy to kupowali. Inni nie. Bo wzrost jeszcze mógł wytłumaczyć. "Opóźnione dojrzewanie". A w sumie zdanie innych jakoś mało go interesowało. Tak jakoś. To też było dziwne. Ale trudno. Dopiero, kiedy doszli pod salę zorientował się, że Hermiona i Ron zawzięcie o czymś dyskutują. Co więcej, chcą poznać jego zdanie.
- Ja...
Szczęście jednak mu sprzyjało. Od niewygodnego pytania wybawiło go pojawienie się profesorki.
- Zapraszam - weszła do klasy, a za nią chmara uczniów. Harry starał się zostać z tyłu, jakoś nie miał ochoty gonić przyjaciół. Wszedł do klasy praktycznie ostatni. Nie przewidział tylko jednej rzeczy. Ilość ławek była idealnie dopasowana do ilości uczniów. Wszyscy siedzieli w parach. Zostało jedno wolne miejsce. Drugie zajmował Draco Malfoy. Harry zwlekał z zajęciem miejsca, może ktoś postanowi się przesiąść? Nie postanowił. Nawet zwrócił na siebie uwagę profesorki.
- Panie Potter, potrzebuje pan mapy? Proszę zająć wolne miejsce.
Harry chcąc nie chcąc doczłapał się do ławki Malfoya. Ten szczerzył się do niego perfidnie.
- Z czego się tak cieszysz, Malfoy?
- Z twojej miny Potter. Ledwo na Ciebie spojrzałem, a ty wyglądasz jakbym cię pobił.
- Goń się Malfoy - Harry zakrył twarz dłońmi.
- Auć Potter, Łasic cię rzucił, żeś taki zgryźliwy?
Harry  jednak nic nie odpowiedział. Po części dlatego, że profesorka zaczęła lekcję, a po części dlatego, że nie miał ochoty grać w gierki Malfoya. W klasie zapanowała cisza.
- Jak już wiecie nazywam się Caroline Black, będę Was w tym roku uczyć obrony przed czarną magią. Jeśli chodzi o same zajęcia, to w dużej mierze będą się odbywały praktycznie, jednak przewidziałam kilka wykładów. Do końca roku będziecie pracować  w takich parach, w jakich siedzicie. Proszę nie zmieniać miejsc. Mam naprawdę dobrą pamięć.
Harry miał ochotę trzepnąć głową o ławkę. On ma pracować z Malfoy'em?! Zabiją się na pierwszych zajęciach z różdżkami. Ale profesorka nie wyglądała jakby miała zamiar zakładać księgę skarg i zażaleń. A szkoda. Dzisiejsze zajęcia spędzili w ławkach. Mówili o wszystkich czarach jakie poznali w poprzednich latach. Caroline uzupełniała ich wiedzę, mówiła ciekawostki. Babka wiedziała o czym mówi. Pod koniec zapowiedziała, że na następnych zajęciach przerobią wszystkie te czary w praktyce. Mogło być ciekawie. Po godzinie transmutacji z krukonami i dwóch godzinach historii magii z puchonami Harry miał przerwę aż do obiadu. Rozsiadł się na swoim łóżku i obmyślał nową strategię quidditch'a. W tym roku muszą bezwzględnie wygrać. Będą ćwiczyć do upadłego. On już pokaże tym obślizgłym ślizgonom. Bezwiednie sięgnął do kieszeni i wyciągnął pierścionek. Przyglądał mu się obracając go w palcach. Będzie trzeba go oddać. Nawet uśmiechała mu się perspektywa spotkania z panną Malfoy. Ciekawiło go jej ostatnie zachowanie.
                Podczas obiadu zaczepił Ginny.
- Hej Gin! Nie macie przypadkiem jutro jakiś zajęć ze ślizgonami?
- Ze ślizgonami?! - zdziwiła się. - Kończymy historią magii z nimi, a co?
- Nie nic, dzięki Gin - Harry szybko się oddalił pozostawiając niewiele rozumiejącą dziewczynę samą.

- Nie ma za co, Harry - szepnęła za oddalającym się chłopakiem. A Harry'ego nawiedziła całkiem ciekawa wizja.