niedziela, 3 maja 2015

Rozdział III

                Zaczaił się nie daleko sali, w której odbywały się lekcje z przeraźliwie nudnej historii magii. Harry nerwowo obracał w palcach drobny pierścionek. Miał zamiar zwrócić go właścicielce. Jeszcze nie dawno ekscytująca, wizyta sprawiła, że chciał uciec stamtąd jak najszybciej. Jednak stał w miejscu i w napięciu czekał na koniec lekcji. W końcu fala uczniów szóstego roku wylała się na korytarz. A na końcu wyszła ona. Upychała jeszcze pergaminy w na wpół otwartej torbie. Kiedy dołożyła do tego wielki podręcznik do transmutacji, który do tej pory trzymała pod pachą, torba stwierdziła, że to dla niej za dużo, że ma już dość i pasek łączący ramię z powierzchnią magazynową pękł. A zawartość majestatycznie rozłożyła się wokół wściekłej do granic możliwości ślizgonki. Na pewno z jej ust wydobyło się kilka słów z rodzaju tych nieprzyzwoitych. Jednak Harry był zbyt oddalony by cokolwiek usłyszeć. Wizerunek damy w opałach obudził w nim tę kroplę głęboko skrywanej rycerskości i młody gryfon podszedł bez słowa do blondynki i pomógł zbierać klamoty. Ellizabeth jednak nie chciała docenić ofiarności nastolatka. Wyrwała mu plik pergaminów i obróciwszy się na pięcie ruszyła przed siebie.
- Poczekaj! - Harry chwycił ją za ramię i obrócił twarzą do siebie co, biorąc pod uwagę jej drobną sylwetkę, wcale nie było takie trudne.
- Czego znowu chcesz, Potter? - Ellizabeth wiedziała, że gryfon ma nad nią fizyczną przewagę i wyrywanie się czy uciekanie nie ma sensu. A z resztą, czy tak na prawdę chciała odchodzić?
- Ja... - chłopak zapomniał nagle języka w gębie. I nie wiedział czy podziałał tak na niego jej świdrujący wzrok czy może niesforne kosmyki w artystycznym nieładzie. Jednakże widząc jej minę opamiętał się i szybko przypomniał sobie jak się wysławia pełnym zdaniem. - Chciałem Ci to oddać.
Wyciągnął z kieszeni drobną błyskotkę. Wyraz twarzy panny Malfoy zmienił się diametralnie, kiedy zobaczyła co Potter trzyma w swoich dłoniach. Tak się bała, że straciła go na zawsze. Pierścionek był dla niej ważną pamiątką, nigdy go nie zdejmowała. Kiedy zorientowała się, że go nie ma czuła się jakby straciła palec. A teraz leżał na wyciągniętej w jej stronę dłoni Pottera.
- Och... Dziękuję.
Wyciągnęła rękę, tak śmiesznie małą w porównaniu do dłoni chłopaka. Kiedy jej opuszki musnęły zimne srebro pierścionka dłoń Harry’ego nagle się zacisnęła. I równie szybko się otworzyła. Zawstydzony spuścił wzrok i ukrył dłonie w kieszeniach.
- Przepraszam - gdyby Ellizabeth nie patrzyła na jego twarz zupełnie nie byłaby świadoma, że z ust Pottera wydobył się jakiś dźwięk.
- Nie szkodzi, ja... ja już pójdę - dokładnie czuła ciepło opanowujące jej policzki.
- Tak... ja też - jednak nie odszedł od razu tylko przyglądał się malejącej sylwetce ślizgonki. A ona usilnie walczyła z chęcią spojrzenia za siebie.
~~***~~
                Harry nie miał najmniejszej ochoty pojawiać się w pełnym uczniów pokoju wspólnym Gryffindoru. Chodził po całym zamku bez większego celu, myślami będąc daleko. Nie mógł pozbyć się tego wrażenia, że coś mu umyka, że dzieje się coś wielkiego, a on tego nie zauważa. Był coraz bardziej sfrustrowany. Od jakiegoś czasu tliła się w nim ta całkowicie nieukierunkowana złość. Nawet nie złość, a wściekłość. I nic nie dawało upustu temu ciśnieniu, a ono narastało. Tak bardzo chciał znaleźć odpowiedzi. Jeszcze w wakacje kłócił się z Ronem, potrafił warczeć na wszystkich wokół. Niby potem się godzili, ale jednak coś wciąż wisiało w powietrzu. Jątrzyło. Podsycało. Truło. Do zamyślonego chłopaka bodźce z zewnątrz docierały jakby przytłumione. Ale dwa głosy wzbudziły jego zainteresowanie. Jakby się kłóciły, jednocześnie starając się zachować dyskrecje. Wrodzona ciekawość gryfona nakazała mu natychmiastowe sprawdzenie o co chodzi. A on, bądźmy szczerzy, nie zamierzał protestować. W tym momencie cieszył się, że miał ze sobą swoją pelerynę niewidkę. Okrył się nią i dopiero wtedy zaczął się zakradać do źródła dźwięków. Stojąc w bezpiecznej odległości mógł spokojnie obserwować szepczących nerwowo profesorów. A sprzeczających się Snape'a i profesor Black nie widywało się codziennie.
- Rozumiesz, że musisz bardzo dobrze wybrać moment? To nie będzie proste.
- Myślisz, że tego nie rozumiem, Severusie?
- Mam wątpliwości czy zdajesz sobie sprawę, że zamierzasz zniszczyć całe ich dotychczasowe życie!
- Czyli co, mam czekać aż zaklęcie odwali to za mnie?! Z całym szacunkiem, ale ono tym bardziej nie będzie delikatne! Sam wiesz, że to najłagodniejszy sposób!
- Pomogę Ci. Ale nie oczekuj ckliwych scen. Pozbawiłaś się całej tej otoczki już na samym początku.
- Wiem i bardzo tego żałuję. Ale co innego mogłam zrobić?!
- Na pewno było inne wyjście!
- Wciąż masz do mnie o nią żal?! Nie miałam na to żadnego wpływu! To był fatalny zbieg okoliczności!
- Fatalny zbieg okoliczności?! To była twoja fatalna pieprzona decyzja, Caroline!
- To nie ja go tam wysłałam!
- Mogłaś go nigdzie nie wysyłać! - mistrz eliksirów obrócił się gwałtownie i szybkim krokiem wymaszerował z komnat nauczycielki OPCM. Kobieta wołała jeszcze za nim, ale nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Zapłakana weszła w głąb komnat nie kłopocząc sie nawet domykaniem na wpół otwartych drzwi wejściowych. A Harry miał zamiar to wykorzystać. Nawet nie wiedział co nim kierowało. Po prostu wiedział, że musi tam wejść, coś znaleźć. Szedł w stronę stojącej przy oknie ozdobnej komody, ale to jakby nie on kierował swoimi nogami. Rozejrzał się jeszcze czy nauczycielka na pewno go nie przyłapie. Nic jednak tego nie zapowiadało, jej zduszony szloch dało się słyszeć zza zamkniętych drzwi, może prowadzących do sypialni, może do łazienki. Trochę uspokojony chłopak otworzył drugą od góry szufladę. Pełna była luźnych skrawków pergaminu zapisanych odręcznym pismem, wyrwanych z jakichś książek stron i wycinków z gazet. Jednak nie to go interesowało. Przerzucił bezwartościowe skrawki, ale nie natrafił na nic szczególnego. Jednak wciąż czuł, że to czego szuka jest tu schowane i musiał to znaleźć, choćby niewiadomo co się działo. Wyciągnął swoją różdżkę i kierując ją w stronę szuflady wyszeptał
- Dissendium
Kartki lekko drgnęły, jednak nic więcej się nie wydarzyło. Ale Harry nie zamierzał się poddać. A gdyby tak... poprosić? Tylko jak? Może... Nie... A jakby...? Coś podsunęło mu wspomnienie. Hermiona wspomniała kiedyś, że przez pewien czas czarodzieje, głównie arystokracja, mieli niespotykaną słabość do łaciny. Dlatego wiele mebli słuchało poleceń właśnie w tym zapomnianym języku. I kiedy tylko Harry sobie o tym przypomniał wszystko potoczyło sie samo.
- Ostende habent absconditam[1].
Jak na zawołanie szpargały rozsunęły się ukazując skrupulatnie ukryte pudełeczka. Chwycił pierwsze z brzegu. Wiedział, że to ono, wręcz krzyczało do niego. Kiedy wyjął je z szuflady wszystko wróciło na swoje miejsce. A Harry po cichu wyszedł i skierował swoje kroki do pokoju życzeń.
~~***~~
                Hermiona zupełnie nie mogła skupić się na pracy domowej. Ciągle coś myliła, albo gubiła wątek. A to, jak do tej pory, się nie zdarzało. Coś nie dawało jej spokoju. Jak swędzące miejsce, którego nie można podrapać. Czasami miała wrażenie, że już wie o co chodzi, że złapała tą dręczącą myśl, jednak ona, jak na złość, właśnie w tym momencie jej umykała. Jej myśli kotłowały się wściekle i kompletnie nie mogła za nimi nadążyć czy ich uspokoić. Mogła tylko obserwować tą rwącą rzekę i próbować wyłowić z niej coś sensownego. Ale rybak był z niej kiepski. Chciała pójść do pokoju wspólnego, poobserwować ogień w kominku, może on ukoiłby burzę. Po drodze poczuła silne zawroty głowy. Świat uciekał jej  sprzed oczu. Łapiąc się resztek świadomości próbowała złagodzić nieunikniony upadek.
~~***~~
                Pokój życzeń był prawie pusty. Ściany przykryte taflami lustra pokazywały sylwetkę chłopaka z każdej strony. Dopiero teraz mógł zaobserwować wszystkie fizyczne zmiany. Jasne włosy, postawną sylwetkę i niby znajome, ale wciąż tak obce oczy. W centrum tego gabinetu luster pojawił się prosty fotel. Chłopak usiadł w nim. Wyciągnął schowane w kieszeni pudełeczko. Obrócił je kilka razy w palcach dokładnie mu się przyglądając. Na jego wierzchu wygrawerowano N.T.R., litery prawie się zatarły, ale wciąż można było je odczytać. Zajrzał do środka. Na malutkiej poduszeczce spoczywał srebrny pierścień. Wzdłuż całej obrączki wygrawerowano węża z szeroko otwartą paszczą jak gdyby zaraz miał kogoś zaatakować. Harry wyjął go i schował pudełko. Oglądał go z każdej strony. Od wewnętrznej strony wygrawerowano te same litery co na pudełku. Nałożył pierścień na palec. Pasował idealnie. Momentalnie poczuł się dziwnie. Jakaś tama w jego umyśle niespodziewanie puściła. Zalała go fala obrazów, słów. Miał wrażenie, że ogląda film w ekstremalnie przyspieszonym tempie. Jednak jego umysł pracując na skrajnie wysokich obrotach był w stanie połączyć wszystko w spójną i logiczną całość. A całość całkiem go przytłoczyła. Właśnie poznał Prawdę.



[1] z łac. Pokaż to, co ukryte

2 komentarze:

  1. Zapraszamy do głosowania w drugim konkursie Katalogu na konkursowe prace! Zostało przysłanych dziesięć cudownych prac, nie jest potrzebne wiele czasu, aby je przeczytać i przy okazji ocenić - tym ruchem nie tylko uszczęśliwia się nas, ale autorki miniaturek, które czekają na noty od Was, naszych katalogowiczów Granger. Udzielajcie się, bo my - administratorki - to połowa sukcesu. Bez Was nie damy rady!
    Pozdrawiamy ciepło,
    Załoga Katalogu Granger.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!
    Z tej strony administratorki Katalogu Granger. Pewnie właśnie w tej chwili zastanawiasz się po co piszemy, otóż sprawa jest prosta – Wasza aktywność na katalogu, który prowadzimy. Nie oczekujemy wiele, pragniemy tylko, aby nasza praca, jaką wkładamy w rozwój katalogu, oraz czas, jaki poświęcamy, był szanowany, ponieważ inaczej, jeśli sprawa będzie dalej tak wyglądała, będziemy zmuszone zawiesić działalność katalogu. Oczywiście zanim do tego dojdzie, będziemy walczyć – waleczne z nas kobietki, więc nie poddamy się tak łatwo. Po prostu potrzebujemy właśnie Twojej pomocy, inaczej nie damy rady. Do działania katalogu potrzebne są dwie strony; my – administratorki, oraz wy – nasi katalogowicze. Bez Was to wszystko nie ma sensu. Mamy nadzieję, że ta wiadomość wzbudzi w Was choć odrobinę zainteresowania.
    PS. Kiedy obchodzisz urodziny? Zachęcamy do zapisywania się w zakładce „Urodziny” – dzięki temu już nikt z katalogu nie zapomni o Twoich urodzinach!
    Zapraszamy także do korzystania ze wszystkich zakładek na katalogu. Uczestniczcie w życiu katalogu! Nie zawiedźcie nas.

    Pozdrawiamy,
    Załoga Katalogu Granger.

    OdpowiedzUsuń